środa, 24 grudnia 2008

Who Took The Merry Out Of Christmas

Tak przymierzałem się do napisania notki od paru tygodni. Bez efektu. Chciałem wstrzelić się z jedną przed świętami ale jakoś mi nie wyszło. Więc karam się notką świąteczną.

Nie przepadam za świętami. Może kiedyś, kiedy byłem małą i naiwną dziewczynką ale nie teraz. Jest to święto raczej dla dzieci. Ma to sens bo bachory zazwyczaj są na tyle samolubne, że jak dostaną największe i najbardziej świecące gówno/prezent (hmm, razem czy oddzielnie?) ze wszystkich to są szczęśliwe.

Jedyne co z całego tego okresu lubię to przygotowania. Siedzę sobie z rodzinką w kuchni, każdy z nas ma coś do zrobienia, od czasu do czasu jakieś winko popijamy a w tle lecą amerykańskie kolędy (nasze rodzime są zbyt smętne i nudne, gówno-skrętne). I tak mniej więcej trzy dni. I to jest dobre, jedyna rzecz która jest przyjemna bo mnie już nawet dawanie prezentów wkurwia.

Jestem całkowitym wyznawcą teorii dr Housa. Że święta jest to okres kiedy pokazujemy jak mało wiemy o drugiej osobie. Jak już sprowadziliśmy to do tylko dawania prezentów to chociaż w tym moglibyśmy się postarać. Wstrzelenie się z prezentem jest trudne, tak. Jest tak tylko dlatego, że częściej myślimy o tym jak pozbyć się tego brzemienia, jakiegoś imperatywu kupienia komuś prezentu. Dlatego często godzimy się na danie byle chłamu by tylko to odbębnić i mieć za sobą. Woo hoo, Merry Fucking Christmas.

I tak uważam, że już kompletnym zeszmaceniem jest danie kasy drugiej osobie by sobie coś wybrała i kupiła. Ale już kompletnym dnem jest to, gdy musi sama sobie ten prezent zapakować. Już wolę dostać chłam ale ładnie zapakowany, to za rok będę mógł wykorzystać ten papier czy pudełko (tak, dostałem taki prezent, ładne pudełeczko, dziękuję). Miałem tak w tym roku: „Masz kasę, kup sobie jakieś ubranie i zapakuj pod choinkę. – Tylko ubranie? To nie chcę.” W końcu wziąłem ale jakoś nie chciało mi się latać jak reszta idiotów po sklepach i wydrapywać sobie oczu o skarpetki. Wydałem na basen i na fryzjera, to co mi zostanie wsadzę w jakąś książkę z półki zawinę w papier i wsadzę pod choinkę. Life.

poniedziałek, 8 grudnia 2008

Chinese Democracy

Proces selekcji u kobiet to jest skomplikowany proces głosowania pomiędzy sercem, głową i dupą. U faceta to proste, są dwie frakcje: penis i głowa. Penis ma 75% głosów. Ale u kobiet przydział punktowy zmienia się z każdym dniem miesiąca, no i dupa ma prawo veta.

I afekcję trzeba okazywać w systemie ciągłym. Przez połowę czasu musze przekonywać, że nie jestem taki zły, a drugą połowę, że jestem wystarczająco dobry. Yup, life… live it.

środa, 3 grudnia 2008

Gay Bar

Czy jak idę pić z nastawieniem ‘Ciekawe gdzie dziś się obudzę’ to znaczy, że mam problem? Nie, raczej tylko to, że szukam przygody. I lubię ciekawe podróże. Nie jestem jakimś Robinsonem Crusoe żeglowania po flaszkach ale już jako jakiś Piętaszek chyba bym mógł złożyć aplikację. Ale serio, patrząc z perspektywy czasu picie licealne jest niczym w porównaniu do studyjnego. Zawsze znajdzie się jakaś większa ryba, która będzie się z ciebie śmiała. Taka kolejność rzeczy.
Parę tygodni temu obchodziliśmy urodziny kumpla w akademiku (akademik- synonim zła i zepsucia; taki współczesny Mordor), wyglądało to mniej więcej jak Ostatnia Wieczerza Leonarda tylko, że my nie byliśmy włochaci (względnie i tak naprawdę nie chciałem się przekonywać), zamiast wina była wódka i nie znalazło się nawet pół Marii Magdaleny.

Jak to na urodzinach alkohol lał się szerokim strumieniem i pomimo naszych usilnych starań raczej źródełko nie wysychało, lub ja po prostu nie dotrwałem do tego momentu. Głównie za sprawą pewnego specyfiku ‘Jak to nie spalisz z nami? Nie spalisz z nami! Nie chcesz zobaczyć słoników? Nie CHCESZ SŁONIKÓW?!’. No więc kiedy ja poznawałem inne wymiary i stany świadomości to impreza szła swoim torem. Na szczęście marnie chyba udawałem trupa bo kumple zbyt często mnie nie zaczepiali i nie starali się nawiązać rozmowy. Ba, kontakt wzrokowy był wyzwaniem.

Boję się co prawda, że już więcej nie zostanę zaproszony. Cos w stylu ‘No wpadajcie koło 20. Ale nie bierzcie tego faceta co ostatnim razem jadł jabłko!’. Ale, serio pierwszy raz udało mi się zrobić Niagarkę z pisuaru… malownicze. No a jak już wracaliśmy do domu to kumple zaczęli proponować piwo. To mniej więcej tak jakbym spiralą osiągnął dno, powoli zaczął skakać i się wygrzebywać a ktoś by we mnie rzucił łopatą. Czując, że mój kontakt z rzeczywistością, który udało mi się uzyskać po paru ciężkich bojach, tego nie wytrzyma podziękowałem i jakoś doczołgałem się do domu.

Tylko po to by rano zostać powitanym odgłosem odkurzacza walącego o drzwi, kochany tatuś dba o porządek w domu (potem dostałem polecenie bym dokończył odkurzanie). A na obiadek bigosik, bym przez resztę dnia naprawdę żałował, że żyję. I dopiero następnego dnia odzyskałem jakąkolwiek wartość poznawczą.

Picie zabija instynkt samozachowawczy.

środa, 26 listopada 2008

Black Hole Sun

Przez pierwszą połowę życia uważasz, że nie potrzebujesz kobiety, odrzucasz każdą która próbuje tobie wcisnąć jakiś kit o miłości. Potem przez druga połowę życia szukasz takich które wezmą twój kit o miłości i najlepiej, żeby było takich parę, ładnych, inteligentnych- by było w czym wybierać. Co to za życie?

Jak bym to wszystko skrócił i ograniczył. Człowiek powinien urodzić się mając już 20 lat w pełni władz fizycznych i umysłowych, potem powinien przez tydzień pić na umór z kumplami. Następnie jedna noc boskiego seksu z piękna kobietą a potem miesiąc katowania i bólu wywołanego przez siłę ogólnie pojęta za nam nie przychylną i nie czystą. Potem, na sam koniec gorący pocałunek od jakiejś innej pięknej kobiety i mocny kop w jaja. I życie się kończy. To jest moja teoria na życie w skrócie.

Pomyślcie jak ciekawie by było gdyby życie tak naprawdę wyglądało? Na pewno puszczaliby ciekawsze filmy w TV. Nikt by nie miał czasu na reklamy, a filmy porno kończyły by się Happy Endem i małżeństwem. Pominęlibyśmy ten nudny etap starości i doświadczylibyśmy całego bólu jaki przyniosłyby by nam nasze decyzje. A to wszystko w mniej niż dwa miesiące! Ja bym na to poszedł.

niedziela, 16 listopada 2008

Belly Button Window

O co chodzi z tym całym randkowaniem? Cały ten proces umawiania się, spotykania i poznawania to jedna wielka strata czasu. Robimy to tylko dlatego, że alternatywą jest przyłożyć w głowę i do jaskini, a nie robimy tego w ten sposób bo jej może się to nie spodobać (z naciskiem, że jej). Ale serio, jeden wielki bullshit.

Na każdej randce nie spotykamy się z tą kobieta lub facetem tylko jej reprezentantem. Pewnym wyssanym z palca i otynkowanym wizerunkiem, który zostaje rzucony drugiej stronie na pożarcie i wymemłanie. Tyczy się to oczywiście obydwu stron odwiecznej walki o supremację. Ludzkości osiągnęła w tym perfekcję pozostawiając królestwo zwierząt, patyczaki i kameleony daleko w tyle wąchających kurz i spaliny. Ale nadal wiele czerpiemy od matki natury np. poranek kojota.
Cała pierwsza randka polega na sprawdzeniu czy warto iść na druga randkę. To jest dopiero frajerstwo. A facet przez cały czas zastanawia się czy okłamał ją na tyle dobrze, że pominie numery 2, 3 i od razu wskoczy z nią do łóżka. Patrzy na to praktycznie.

Co zabawne kobieta od samego początku wie czy prześpi się z tym facetem czy nie. I przez resztę randki myśli tylko ‘Boże, żeby on tylko nie powiedział czegoś idiotycznego. Żeby nie powiedział nic idiotycznego. O! ... damn it.’ To jest jakieś woman-vision, patrzy na faceta, wyskakują wzorki jak w matriksie, pojawia się tabela i w każdej kategorii pojawiają się jakieś wartości procentowe (pewnie oglądaliście te sama filmy z robocopem i terminatorem co ja). Jeśli masz odpowiednią średnią dostajesz karnet, że możesz się z nią przespać albo pozwolenie na drugą randkę. To zależy od twojego szczęścia i jakiego sobie reprezentanta stworzyłeś.
Heh, to bardziej przypomina bitwę na Pokemony.
Cos w tym jest, ‘miłość jak pokemon’.

poniedziałek, 10 listopada 2008

Black Betty

Od samego początku założyłem, że będę pisał dwa rodzaje notek. Jedne w formie felietonowej, jakie mieliście okazję przeczytać dotychczas i drugie w typie pamiętnikowej w stylu ‘facet mnie rzucił’ czy ‘mam dziwną narośli na n-tym palcu 6 nogi’. To będzie ten drugi typ.

Mój tydzień tak naprawdę zbaczał się dopiero w środę. Impreza drugiego roku zarządzania. Tak naprawdę nic wielkiego. Do godziny 23 było niewiele ludzi a jak już się zwalili to połowa była zbyt pijana by się bawić. Nie żeby to im w czymś przeszkadzało, na parkiecie był taki ścisk, że nawet gdybym wrzucił tam parę trupów to i tak by podrygiwali i tańczyli.
No i jedna dziewczyna próbowała mnie nawet poderwać. Pominę to, że był pijana i wyglądała jak ‘mama Stiflera’ z amercian Pie 20 lat wcześniej i 20 kg później. Oczywiście w swej subtelności rozegrałem to po mistrzowsku. Stoimy, ona chce zacząć już jakoś rozmowę, słyszę, że na dole zaczyna lecieć ‘będę brał cie w aucie’. Koniec końców wyszło na to, że spytałem ją czy poleci na samochód, gdy się spytała czy uważam ją za taką pustą poczyniłem swoją najbardziej inteligentną minę i spytałem z namaszczeniem ‘Eeee?’. Potem widziałem jak największy frajer na uczelni próbował wykorzystać jej ‘niedyspozycję’. Cóż, każdy orze jak może. Nom, to była środa.

Czwartek za to spędziłem w jednym z bardziej dresiarksich klubów w Poznaniu. Jedyny plus w tym to tylko to, że w takich klubach dziewczyny prawie chodzą z biustami na wierzchu a tyłkami pod brodą. Serio, na pornosach to może wygląda dobrze ale w rzeczywistości to z tym bywa różnie. Ale na imprezę poszedłem z koleżanką (która jeden z lepszych biustów jakie widziałem w życiu) i jej ekipą. Mniej więcej zakończyło się na tym, że ona i jej druga koleżanka tańczyły dla mnie i kumpla przed lożą. Może to nie był ‘lap dance’ ale co tam.

Piątek to był film a potem klub. Nie polecam ‘Nocnego pociągu z mięsem’ nikomu, nawet jeśli ktoś lubi takie filmy. Poszedłem na niego z nastawieniem, że nie mam nadziei więc się nie zawiodę. I się nie zawiodłem. Pośmiałem się z głupoty reżysera, infantylności scenarzysty i z niejakości kreacji aktorskiej. Ale hej! Czego można się spodziewać po ‘Nocnym pociągu z mięsem’? Mogliśmy iść na ‘Bliznę 3D’ ale wolałem nie, bo jeszcze bym miał nadzieję.

Sobota. Uch, to już była impreza która nadwątliła moją cierpliwość. Nazwanie schudnięcia dziewczyny o parę kilo ‘metamorfozą’ i pytania się wszystkich dokoła ‘prawda, że wyładniała’ dostaje się na mojej ‘Bullshit List’ około 7 punktów. Prawda, pozbycie się odgłosu klaskających pośladków przy siadaniu jest miła odmianą, ale nie na tyle wielką bym wiwatował i dziękował wszystkim za ‘reklamę’ i wspieranie jej. Zmiana opakowania i nachalny marketing znane są nie od dziś i od dawna są oklepane.
Na dodatek próbowanie usadzenia jej z każdym facetem i rozmowa o jej problemach sercowych z każdym który będzie na tyle głupi by posłuchać nie świadczy zbyt dobrze o niej.
To była impreza urodzinowa koleżanki. Tylko patrząc po tematach można było stwierdzić, że, była ona gościem drugiej kategorii. I czerpała straszną frajdę z dręczenia mnie.

Wynikiem tego wszystkiego jest to, że jestem zmęczony i strasznie rozkojarzony. Nawet pisanie mi nie wychodzi.

środa, 29 października 2008

Zero Chance

Czemu kobiety o siebie nie dbają? (jak zapewne się domyślacie wyłączam z tej notki wszystkie dziewczyny które jednak o siebie dbają, jakie to są, pewno rozwinę). Dzisiaj miałem nawet pecha i spotkałem taka która jest bardziej porośnięta niż ja. Nie problem w tym, że porasta jak chwast wiosną tylko problem w tym, że bez tego byłaby nawet atrakcyjna. Nie kumam tego, czy jak wstaje rano to zamiast lustra ma tylko dziurę w ścianie, czy może po prostu ma tak małe, że widać tylko wszystko od nosa wzwyż. Czasem spotykam kobiety z takim wąsem, że mogą go używać jak dodatkowej pary kończyn. Albo jako ozdoba do zawieszania cekinów i torebki.
Potworne, w klubach czasem nawet widuje takie pary, że kobieta ma więcej włosów na klacie niż jej facet ergo, jest bardziej męska. Czy to jest właśnie miłość po włosku? Kurde, przecież ona czasem mają więcej włosów na klacie ode mnie! Czy to jest jakoś szczególnie podniecające? Czy facet takiej dziewczyny podczas seksu lubi się zanurzyć w buszu pomiędzy piersiami i poczuć jakby lizało się starego hindusa? A co jak facet ma kolczyk w języku i się zaplącze? Kto będzie bardziej zmieszany, hindus?
Podobno się sprawa ma z goleniem nóg. Tak zwane nogi jak sarenka. Tutaj chyba nie muszę nic pisać.
Nie wspomnę już nawet o depilowaniu okolicy bikini. Jak ktoś lubi jak jego dziewczynie z majtek wystają ‘zapraszająco’ jakieś macki albo inne glony i porosty to ok.
Ja nie lubię.

Dalej. Czy takie szaleństwo jak umycie zębów od czasu do czasu do zbytni skok adrenaliny dla niektórych? Czy to facet czy kobieta, jak otwiera japę to lakier z okularów mi schodzi a marynarka zwija się do środka. Rozumiem, czasem się zdarza nie umyć twarzy, tyłka, włosów ale zębów? Nawet w przypadkach ekstremalnych ludzie powinni mieć chociaż na tyle litości by oddychać w drugim pomieszczeniu albo minimum (!) kupić sobie jakąś gumę.
Nawiązując do tego. Czy teraz jest jakoś modne by kobiety miały wzorek z kamienia na zębach? Nie wiem, może jakoś do tyłu jestem ale zawsze sądziłem, że jak kobieta dba o to jak się ubiera to o resztę już wcześniej zadbała. A koniec końców wygląda to na leczenie smrodu dezodorantem. Mycie się jest zbyt ekstremalne. Co chwilę widuje takie kobiety na ulicy, oczywiście nie szczerza się do mnie i nie pytają się jak Freud ‘co ten kleks ci przypomina’ ale często to wychodzi w rozmowach.

Pozostają jeszcze kwestie ubioru i makijażu. Ubrania są rzeczą gustu i tutaj tak naprawdę nie ma jak walczyć ale makijaż. Kobieto, żono, dziewczyno, kochanko- by być atrakcyjną malowania oczu nie musisz zaczynać od podbródka. No chyba że masz ich z pięć. Wtedy doradzam szpachlowanie i wygładzanie od pięt w górę.
Makijaż powinien być niewidoczny i najlepiej podkreślać urodę. Jeśli nie masz urody to proponuję strzałkę i napis ‘Obciągnę za dolara’, prędzej zadziała niż odmalowanie całej tęczy na twarzy. Rozumiem, że ‘każda kobieta chce się czuć piękną’ ale bywają przypadki, że nawet drukarka laserowa nie pomoże.
Ale tak serio. Malowanie się ma podkreślać piękno, ma je uwypuklić a nie stworzyć. Nawet Michał Anioł ze żwiru nic nie skleci. Oglądacie przecież różne programy o stylizacji i wizażu. Tam nigdy nie próbują zrobić z kobiety kogo innego (przynajmniej z twarzy, czasem pieniądze to nie wszystko).

Ech, to tylko drobny ułamek o tego co mogę napisać na temat piękna i dbania o siebie. Nie jestem żadnym stylista lub czymś podobnych. Ale lubię patrzeć i trzymać w ramionach piękne i zadbane kobiety, a do tego raczej nie trzeba byś specjalistą.

Z facetami jest troszeczkę inaczej.

środa, 22 października 2008

Losing my favoride game

Miłość jeż rzeczą dziwną. Jednych nakłania do zdobywania najwyższych szczytów, a inni po prostu dźgają swoją dziewczynę i dziecko. Heh, funny.
Mój kolega informatyk powiedział mi kiedyś tak: „Z miłością to jest tak, faceci ją nadpisują, a kobiety za każdym razem tworzą nowy plik”. Znaczy to tyle, że facet o starych uniesieniach nie zapomina a kobieta pamięta tylko o nowych.
I tak jeszcze w nawiązaniu do poprzedniej notki: to właśnie dlatego facet jak zaliczy 10 kobiet jest nazywany zdobywcą. A kobieta, która zaliczy 10 facetów to po prostu dziwka. No co? Ona nawet nie musi się starać!

To zabawne jak spotykasz swoją miłość z podstawówki, taki ładny wyidealizowany obrazek słodkiej dziewczynki, który nigdy nie chciał iść z tobą do kina, a ona ma zęby w takim stanie jakby po szkole obgryzała pręty na budowie. To jest dopiero lekarstwo na zawody miłosne. Powinniśmy to sprzedawać: „Złamane serce? Laska doprowadziła cię do depresji? Zobacz jak będzie wyglądała za parę lat i ciesz się, że ci się nie udało!” (na serio było mi żal jej chłopaka; ‘Kochanie, inaczej smakujesz. Nowy odkamieniacz?’). Sam bym to polecił paru kumplom. Straszne z nich mazgaje przez tą ‘nieudaną miłość’.
I nie, nigdy nie przechodziłem przez żadne depresje albo łezki przez to, że jakaś dziewczyna mnie nie chciała, uznawałem po prostu, że mam pecha.

I czasem nadchodzi cios z drugiej strony. Dziewczyna która podkochiwała się w tobie parę lat temu zmieniała się w prawdziwego lachona. I kiedy dostajesz jej aktualne zdjęcia z Anglii twoją pierwszą reakcją jest ślinienie się, a dopiero potem depresja. I na to też mam lekarstwo! Mam wielką nadzieję, że znajdzie sobie tam chłopaka i wróci z nim do Polski. Mam nadzieję, że będzie nazywał się Bobo, będzie miał dwa metry, 200kg wagi i będzie czarny!
Ale serio, jak mogłem to tak spieprzyć?! Co z tego, że nienawidziłem z nią rozmawiać?! Co z tego, że bywała strasznie irytująca?! To ciało! Przecież wcale nie musieliśmy rozmawiać, a przynajmniej ona… Cóż, mówi się trudno.

Tak to już jest. Na niektóre rzeczy nie mamy wpływu.
I tak, jestem na tyle płytki i zepsuty, że powierzchowność ma dla mnie wielkie znaczenie. Ba, powiem nawet więcej, ma WIELKIE znaczenie. Wolę klepać coś jędrnego i szczupłego niż ślizgać się po tłustym i parchatym. Bez obrazy dla tych co lubią. Zboczenia są różne… przepraszam ‘gusta’ są różne.

środa, 15 października 2008

Horny Toad

Kobiety maja przechlapane. Zastanawialiście się nad tym? Od kiedy zkończyły13 lat na każdym kroku jakiś fagas proponuje im seks. Tak, serio. Od momentu kiedy przestaje przypominać oberżniętą deskę faceci robią wszystko by wskoczyć im w majtki.

By uniknąć posądzenia o pedofilię od teraz za obiekt seksualny uznajemy dziewczyny od 16 lat w górę. Mam kumpla prawnika, postawił sprawę raczej jasno.

Ale wracając: za każdym razem kiedy facet jest miły dla dziewczyny, za każdym razem gdy się uśmiecha to chce podupczyć (dodane do słownika Worda). To właśnie dlatego to nie działa. Kupowanie kwiatów, zapraszanie do kina, uganianie się, dmuchanie i chuchanie- kobiety były na to uodparniane od samego początku. Mamusia co córki: „Pamiętasz Jacusia? Pożyczył ci foremkę. Nie daj się! Jemu chodzi tylko o zabawę w doktora!”.

To, że czasem nam się uda jest całkowicie przypadkowe. Mniej więcej to same jak dopadnięcie nieostrożnej sarny. Darwin nazwał to doborem naturalnym. I to się sprawdza. Mamusie które się sparzyły pouczają swoje córki by były ostrożniejsze. Dlatego za czasów Mieszka I dupczyło się łatwiej. Mnie też to boli.

Kobiety mają ciężko. Menstruacja, rodzenie dzieci i proponowanie ciupciania na każdym kroku. I nie wciskajcie mi kitu, że jesteście inni! Bóg zbudował nas tak samo i we wszystkich nas krew krąży tak samo (w niektóre miejsca bardziej niż inne). Bogu dzięki, że dziewczyny nie umieją czytać w myślach… a może szkoda. Oszczędziło by to trochę czasu. Każdy facet z wielkim napisem „SEKS” unoszącym się nad głową.

- Cześć Tomek! Co u ciebie?
- Ciupcianie! Seks?!
- Dzięki. U mnie dobrze.
- Dupczenie. Cycki! OOOOOOSTRE rżnięcie?!
- Nie, nie. Ale miło, że pytasz. Jestem zajęta. Wybacz śpieszę się. Pa!
- Fuck!

I tak. To było tłumaczenie z męskiego na ogólny.

środa, 8 października 2008

Like a Virgin

Dziewice jako twory mityczne i owiane mgłą tajemnicy są przereklamowane. Bardzo.
Jak sam trafiłem na taką, która dobrowolnie chciała oddać mi swój ‘wianuszek’ to często miałem przypominane jakie to mam szczęście i zaszczyt mnie kopsnął. Acha…
Za każdym razem jak to słyszałem to miałem ochotę oddać ten ‘przywilej’ jakiejś drużynie futbolowej albo chociaż facetowi od szachów (a co! Niech też coś ma). A ja po tym wziąłbym już ukończony produkt.
Ale tak serio. Jaka jest w tym przyjemność? 90% chuchania i dmuchania, 8% wyrzutów sumienia i tylko 2% jakiegoś spełnienia! Dzięki tym całym zabiegom został mi nadany uroczysty tytuł ‘pierwszego’. Woo-hoo... Na pewno reszta facetów, którzy będą po mnie mi podziękują. To jest jak robota pokojówki w hotelu. Wejdzie do pokoju, może zrobić małą imprezę a potem i tak musi posprzątać by następny lokator zrobił prawdziwą imprezę z orgią, alkoholem, fajerwerkami i lamą z zoo (takie są najlepsze).

Ech, najgorsze i tak były prośby typu ‘naucz mnie’ albo ‘ty już tyle partnerek miałeś…’. Tak, uprawiałem już seks wystarczająco dużo razy bym miał już jakieś oczekiwania a nie tylko nadzieję! Heh, nie miałem serca powiedzieć jej: ‘Ok, włączę ci ze dwa niemieckie filmy instruktażowe. Wrócę za 2h i pokażesz mi czego się nauczyłaś.’. Myślicie, że to są właśnie skrupuły? Da się je wyciąć?

Najgorzej mają muzułmanie. Taki facet wysadza się z nadzieją na jakieś miłe 72 dziewice a dostaje 72 przypadki: ‘ał!; delikatniej; chlip; tam nie wolno’. Już wolałbym jedną kurtyzanę (chociaż wolę określenie szwaczkę).

Nie jest tak, że nie doceniam jej oddania i poświęcenia. Wiem, że jest to dla każdej kobiety niezapomniana chwila. Ale kurcze, nic porządnego nie wyjdzie z rzucenia się na łóżko, powodzenia ‘rób co chcesz’ i zostawienia całej roboty facetowi. Później w związku tak, oczywiście. Każdy facet czeka na takie słowa od swojej dziewczyny. Ale to już jest świństwo: ‘Ja sobie poleżę a on się wszystkim zajmie’.

Nikt na tę sprawę nigdy nie patrzył z takiej perspektywy, co?

poniedziałek, 6 października 2008

Once upon a time....

Znacie to uczucie gdy wiecie, że piszecie coś głupiego i boicie się, że ktoś obok to zauważy? Ja tak i strasznie to mnie to irytuje.
Ok., miejsce akcji: Uniwersytet Ekonomiczny w Poznaniu, hala główna (Internet za free i 2h wolnego czasu pomiędzy zajęciami). Otoczenie? Mniej więcej z 20 osób wykiwanych w podobny sposób przez system edukacji (facet obok mnie właśnie wszedł na jakieś porno na lapku ‘shaved Asians’ ale, cholera, nie speszył się, więc czemu ja mam się czuć niezręcznie?!)
Nastrój? Śpiący. Czytałem wczoraj do późna i jakoś nie miałem ochoty przeforsować pomysłu ‘snu’ zanim nie skończę książki.
Ogólnie teraz czuję się jak frajer, albo jak mała dziewczynka pisząca w swoim pamiętniku włochatym długopisem, wiecie takim, który dostała kiedyś na urodziny i wstyd jej się przyznać, że naprawdę jej się podoba.
Nie jestem pewien o czym będę pisał na tym blogu, ale wiem jedno. Na pewno nie będzie grzecznie i miło. To mogę wam obiecać.
Będę pisał o uczelni, znajomych, piciu, seksie, późnym dojrzewaniu (nadal mam wrażenie, że pomimo 20 lat na karku przeskoczyłem parę etapów) i oczywiście o tym co mnie irytuje i wkurza.
Życzcie mi powodzenia.